Nie omija pech drużyny Marcina Mikołajewicza. Mimo prowadzenia na wyjeździe z We-Met-em 2:0, świeckie „Pantery” przegrały 2:3, a gol Olafa Wójtowicza zdobyty niemal równo z końcowym gwizdkiem nie został uznany przez sędziów.
Mecz rozgrywany w hali w Sierakowicach z uwagi na sytuację w tabeli był tym z gatunku spotkań o sześć punktów. Spotkanie bardzo dobrze rozpoczęło się dla ekipy ze Świecia, która już w 4’ minucie po golu Adama Kolmajera objęła prowadzenie. Kolejne minuty były bardzo wyrównane z szansami na zdobycie bramek dla obu ekip. Świetnie w bramce Futsalu Świecie spisywał się Daniel Semrau, który zatrzymał kilka groźnych akcji. Warto również wspomnieć, że po raz pierwszy drużynę ze Świecia w meczu wyjazdowym wspierała zorganizowana grupa kibiców z bębnami. Fani mieli powody do zadowolenia, bo 5 minut po wznowieniu gry na indywidualną akcję przy linii bocznej zdecydował się Piotr Kaczkowski, który przebiegł kilka metrów z piłką, minął obrońcę i zdobył drugą bramkę dla Futsal Świecie. Ekipa „Mikiego” miała dwie doskonałe sytuacje na podwyższenie wyniku, ale dobrze bronił bramkarza gospodarzy.
Niestety później było już coraz gorzej. W 28’ minucie w polu karnym faulował Dawid Szpankiewicz, a rzut karny na gola zamienił Sebastian Hinca. Trener Mikołajewicz kilkukrotnie próbował zaskoczyć gospodarzy grą z wycofanym bramkarzem, którego rolę pełnił Marcin Wanat. Tym razem jednak element zaskoczenia wyraźnie się nie powiódł, na domiar złego świecianie stracili bramkę na 2:2 po uderzeniu w 33’ minucie Macieja Młyńskiego. Końcówka meczu przypominała już istny horror. Gospodarze przekroczyli limit fauli. Do rzutu karnego przedłużonego podszedł Karol Czyszek, który huknął prostu w bramkarza i piłka wróciła mu pod nogi na dobitkę, ale ponownie górą okazał się golkiper. W odpowiedzi gospodarze przeprowadzili akcję po której w 39’ minucie bramkę na 3:2 zdobył Yurii Kidanov. Futsal Świecie ruszył do huraganowych ataków, aby uratować chociażby remis. W ostatniej akcji meczu, piłka w dosłownie w samej końcówce trafiła pod nogi Olafa Wójtowicza, który skierował ją do siatki. Ławka rezerwowych oszalała z radości, ale po chwili sędziowie uznali, że gol Wójtowicza padł już po końcowym gwizdku i nie uznali trafienia zawodnika Futsalu Świecie. Tym samym We-Met zwyciężył 3:2 niwelując praktycznie do minimum szanse świeckiej drużyny na walkę o awans do Futsal Ekstraklasy.
Wynik meczu:
We-Met Futsal Klub Kamienica Królewska – Futsal Świecie 3:2 (0:1)
Bramki:
We-Met: Hinca 28’ (rzut karny), Młyński 33’, Kidanov 39’
Futsal Świecie: Kolmajer 4’, Kaczkowski 25’