„Miki” ratuje nam remis z Futbalo w samej końcówce

Bramka samobójcza, choć przy dużym współudziale grającego trenera, Marcina Mikołajewicza, strzelona na 14 sekund przed końcem, uratowała świecianom remis 2:2 z Białymstokiem. Niestety w kontekście walki o awans podział punktów nie zadowolił żadnej z drużyn.

Przed meczem obie ekipy miały jeszcze realne szanse walki o najwyższe lokaty, pod warunkiem zdobycie kompletu punktów. Na początku meczu obie drużyny stworzyły sobie po kilka sytuacji, choć przez pierwszych kilka minut częściej musiał interweniować Daniel Semrau. Gospodarze z każda minutą grali jednak coraz lepiej i zaczęli stwarzać coraz groźniejsze okazje. Po uderzeniu Piotra Kaczkowskiego piłka trafiła w słupek, a w jednej z akcji mocno potraktowany w polu karnym był Jakub Hapka, ale sędziowie nie przyznali rzutu karnego. Podopieczni Marcina Mikołajewicza coraz częściej próbowali strzałów z dystansu, co przyniosło efekt w 13’ minucie. Piłkę wyłożył Komur, a Szymon Kocieniewski huknął w samo okienko nie dając szans bramkarzowi z Białegostoku. Goście próbowali szybko doprowadzić do remisu, ale dobrze w bramce spisywał się Semrau. W 18’ minucie zespół Futbalo doprowadził jednak do wyrównania po tym jak skuteczną dobitką popisał się Jakub Konon. Świecianie musieli jeszcze do końca pierwszej połowy grać ostrożnie, ponieważ wykorzystali już limit fauli. Wynik jednak nie uległ już zmianie.

Po przerwie żywiej do ataków ruszyli goście. Już w pierwszych trzech minutach drugiej połowy Daniel Semrau musiał kilkukrotnie interweniować w bardzo groźnych sytuacjach. Niestety w 25’ minucie przy próbie kolejnego dryblingu piłkę stracił Olaf Wójtowicz. Gracze Futbalo ruszyli do błyskawicznej kontry, którą zakończył skutecznie Bartosz Borowik. Sytuacja na tyle podrażniła grającego trenera Futsal Świecie, Marcina Mikołajewicza, że sam postanowił wejść na parkiet, co ostatnio zdarza mu się niezwykle rzadko. Po indywidualnej akcji Kaczkowskiego, Mikołajewicz znalazł się w polu karnym w doskonałej sytuacji, ale trafił w słupek. „Miki” próbował jeszcze dobijać własne uderzenie, ale piłka po raz drugi wylądowała na słupku, w co kibice nie mogli wprost uwierzyć. Świecianie do końca jednak nie zamierzali się poddawać, zwłaszcza, że w końcówce gracze Futbalo ograniczyli się już tylko do głębokiej defensywy. Na trzy minuty przed końcem, gospodarze grali już z wycofanym bramkarzem, którego rolę przejął Mateusz Komur. Co chwilę kotłowało się pod bramką Futbalo. Wreszcie na 14 sekund przed końcem meczu, piłkę nastrzelił Komur, a Mikołajewicz w swoim stylu przyłożył tylko nogę i ku radości kibiców doprowadził do wyrównania! Bramkę ostatecznie uznano jako samobójcze trafienie Tomasza Koniczka, ale była ona głównie zasługą „Mikiego”, który w odpowiednim czasie i miejscu, skutecznie zaabsorbował obrońcę. Świecianie do końca walczyli o pełną pulę z wycofanym bramkarzem, ale na trzeciego gola zabrakło już czasu. Z jednej strony można więc powiedzieć, że szczęście wreszcie wróciło do drużyny ze Świecia, ale patrząc z innej perspektywy, remis w tym spotkaniu nikogo praktycznie nie ucieszył, bo ograniczył szanse obu drużyn na awans praktycznie do minimum.

Wynik meczu:

Futsal Świecie – Fubalo Białystok 2:2 (1:1)

Bramki:

Futsal Świecie: Kocieniewski 13’, Mikołajewicz 40’

Futbalo Białystok: Konon 18’, Borowik 25’